Witam filmowych wariatów,…

Witam filmowych wariatów, ułanów kinematografii wszelakiej!

Mało czasu więc szybkie podsumowanie co dobrego i złego mnie spotkało w 2019 roku. Wybaczcie ewentualne błędy, ale piszę na kolanie.

W sumie 14 pozycji, z ciekawszych to tak:

Najsłabiej:

The Little Hours (2017) – 2/10
Mało śmiechu, jeszcze mniej pikanterii, a wszystko to w otoczeniu sterylnie czystego średniowiecza. Oparte podobno na kosmatych dziełach Giovanniego Boccaccia, nie wiem, nie czytałem, ale obstawiam, że było to lepsze niż film. Jedyny plus to postać zagrana przez Nicka Offermana, której chętnie dałbym solowy film. Zmarnowany czas.

Truth or Dare (2018) – 2/10
Eh… Sam nawet nie wiem po co to odpalałem. Doskonale wiedziałem, że otrzymam gniot. Nie było żadnej szansy, że ten film otrzyma więcej niż 3. Anonimowa obsada, kiepski reżyser, wtórny pomysł, marne zgony, kalka goniła kalkę. ODRADZAM.

Najlepiej:

Upgrade (2018) – 8/10
W końcu trafiłem na solidne scifi. Mały budżet, podróbka Hardy’ego;) (a efekt lepszy niż Venom), znany pomysł. A jednak jakiś powiew świeżości poczułem. Dynamiczne to było, fajne zmontowane sceny walki, niby oczywisty twist na końcu, a jednak nie do końca. Więcej takich filmów.

Dog Pound (2010) – 8/10
Jeśli ktoś lubi kino więzienno – obozowo – zamkniętoplacówkowe to będzie to dobry wybór. Nic odkrywczego, raczej standardowa historia, klasyczne postaci, ale film ma fajny flow, który angażuje od początku seansu. Na uwagę zasługuje rola głównego bohatera.

14+ (2015) – 8/10
Zdecydowanie najfajniejszy film jaki ostatnio oglądałem. Nie najlepszy, ale najfajniejszy. Zwykłe kino młodzieżowe, ale naturalne, szczere, mocno swojskie. Trochę dramatu, odrobina nienachalnego humoru. Pewnie nie każdego, ale mnie zabrał do krainy młodości, dyskotek szkolnych, pierwszych miłości i muzyki z empeczy plejera. Na dodatek KAPITALNY soundtrack, który towarzyszy mi teraz podczas samochodowych podróży.