Dzień świra – Marek Koterski
Ten film powinno się zobaczyć będąc dzieckiem, ponieważ gdy jesteś bombelkiem to sytuacje z filmu wydają się cholernie śmieszne,
a jeśli Polska to ta oszczana klapa właśnie?
Gdy jesteś dorosły, idziesz na studia/do pracy i uciekasz z tego ciepłego kurwidołka zwanym domem rodzinnym, zaczynasz dostrzegać jak bardzo ten film pokazuje dorosłość i jak bardzo chciałoby się wrócić do czasów gdy ten film był śmieszny.
Ten film mnie cholernie przeraża, szczególnie scena z matką :
Matka Adama: Co się stało? Zjedz coś.
Adam: Mamo, nie jestem głodny. Uderzyłem się w skrzynkę.
Matka: W skrzynkę? Zupę zjedz, talerz gorącej, pomidorowa, przynajmniej dobra.
Adam: Mamo, nie chcę zupy, na listy, chcę z mamą porozmawiać.
Matka: Na listy? Możesz rozmawiać i jeść.
Adam: Mamo, nie chcę jeść. Nie dokończyłem dziś lekcji, mamo.
Matka: Dokończysz kiedy indziej, zjesz. Jak nie dokończyłeś?
Adam: Bo pierdzieli.
Matka: Nie mów tak!
Adam: Prykali.
Matka: Nie mogłeś im czegoś powiedzieć?
Adam: Co powiedzieć? Komu?
Matka: Ja bym im powiedziała.
Adam: Mama ma na wszystko recepty, z którymi człowiek nie wie co ma robić. Po każdej radzie mamy czuję się jeszcze gorzej. Wyszedłem dziś w środku z lekcji!
Matka: Taka praca dobra.
Adam: Zła.
Matka: Lubisz ją.
Adam: Nienawidzę.
Matka: Gdybyś nie odszedł z uczelni, już byłbyś profesorem.
Adam: Nieee, byłbym naukowcem.
Matka: Więc nie wiem, jak ci pomóc. Jedz, może mało soli?
Adam: Muszę odpocząć, mamo, odpocząć na dobre.
Matka: Jasne, że odpocząć.
Adam: Mama mnie wcale nie słucha.
Matka: Oczywiście, że słucham: „odpocząć”. Możesz teraz.
Adam: Właśnie o to chodzi, że nie mogę, bo nie potrafię odpoczywać.
Matka: To już nie wiem. Albo pieprzu trochę, pieprz niedobrze na nerki.
Adam: Jestem taki zmęczony.
Matka: Jasne że zmęczony, połóż się trochę. Czym jesteś zmęczony znowu?
Adam: Wszystkim. Sobą. Życiem.
Matka: Życiem? Jesteś młodym człowiekiem jeszcze.
Adam: Mam czterdzieści dziewięć lat. Siedem razy siedem.
Matka: Czterdzieści dziewięć lat. Ja mam siedemdziesiąt lat, dziesięć razy siedem. Całe życie masz jeszcze przed tobą. Gdybym ja miała życie przed sobą…
Adam: Ale mama już miała życie przed sobą. Też nie będę miał dwóch żyć.
Matka: Zupa ci wystygnie. (Cisza, Adam zaczyna smarować masłem kromkę). Musisz je tak skrobać, bo jest zmarznięte i się lepiej rozsmaruje.
Adam: Dobrze, mamo, skrobię. Zawsze skrobię i zawsze słyszę, że trzeba skrobać. Ja już tego nie mogę słuchać.
Matka: Chciałam tylko powiedzieć, że trzeba skrobać, bo zmarznięte. (Cisza). Zrób sobie górne światło.
Adam: Mamo, zrobię sobie takie, jakie potrzebuję.
Matka: Ale mnie to nie przeszkadza.
Adam: Ale tu chodzi o mnie, nie o mamę. Dziesięć tysięcy razy powtarzałem mamie, że nienawidzę górnych świateł.
Matka: Pierwsze słyszę.
Adam: Bo mnie mama nigdy nie słucha!
Matka: Zawsze ciebie słucham.
Adam: Nigdy! Mam wrażenie, że ani jednego zdania, które… Przez całe życie, słowa jednego, kiedykolwiek, nie słuchała mama mojego.
Matka: Odkaziłeś to chociaż? Jedz, ci zupa stygnie.
Adam: Tak, tak. Neomycyną. Zupa, zupa, zupa!
Wiele osób pewnie tego doswiadczyło.
Źródło: Wikipedia
Towarzyszu podróży, zbudowałeś byt swój zasklepiając jak termit wyloty ku światłu i zwinąłeś się w kłębek w kokonie nawyków, w dławiącym rytuale codziennego życia. I choć przyprawia cię on co dzień o szaleństwo, mozolnie wzniosłeś szaniec z tego rytuału przeciw wichrom, przypływom, gwiazdom i uczuciom. Dość trudu cię kosztuje, by co dnia zapomnieć swej kondycji człowieka. Teraz glina, z której zostałeś utworzony, wyschła i stwardniała. Nikt już się nie dobudzi w tobie astronoma, muzyka, altruisty, poety, człowieka, którzy zamieszkiwali może ciebie kiedyś.
Koterski znalazł formę dla wyrażenia cierpienia współczesnego inteligenta. Bez wsparcia. Znikąd pomocy. Samotność w domu, samotność na zewnątrz, samotność ze swoją wrażliwością.
Autor: Marek Kondrat
Źródło: Aleksandra Krzyżaniak-Gumowska, Smakosz, „Newsweek Polska” nr 15, 8–14 kwietnia 2013, s. 40.
Scena gdy politycy rozrywają Polską flagę, zabierając kawałek kraju dla siebie, przez co walczymy ze sobą. Nie jest tak dziś?
Ciekawostki:
Kiedy Adaś uderza głową w skrzynkę, ma ją na wysokości nosa, ale rana zostaje na jego czole.
Po tym jak Adaś wstaje z kanapy, aby przestawić zegarek, poduszka z brzegu znajduje się w innym miejscu niż wcześniej.
Kiedy Adaś nalewa sobie kawy, jego kubek nie znajduje na spodku, ale po odstawieniu czajnika już tak.
Przed wyjściem na pociąg Adaś wkłada kartkę i ołówek do torby, ale w pociągu wyjmuje je z kieszeni kurtki.
Film kręcono w Warszawie i w Dębkach (Polska).
Marek Koterski rozważał obsadzenie Cezarego Pazury w roli Adasia Miauczyńskiego, ten jednak odmówił i polecił Marka Kondrata.
Źródło: Filmweb
Nie udało mi sie życie zmarnowałem… uciekłem od pierwszej jedynej miłości, potem ożeniłem się bez miłości. Jedyna istota którą kocham – mój syn – wychowywał się w piekle mojego małżeństwa, tak jak ja wyrastałem w piekle małżeństwa moich rodziców a myśl, ze mój Sylwuniu będzie tak samo nieszczęśliwy jak ja łamie mi serce. Praca która była moim powołaniem okazała się udręką za grosze. Zabija mnie samotność którą sam sobie zgotowałem. Nikt i nic mnie już nie czeka. Nie widzę przed sobą przyszłości. Jestem w proszku, w rozsypce – wypatroszony rozmontowany wypalony i śmiertelnie zmęczony chociaż niczego w życiu nie dokonałem. Muszę przystanąć w biegu chociaż nigdzie nie dobiegłem. I odpocząć. Za wszelką cenę odpocząć…
Acha…
#film #gruparatowaniapoziomu #dzienswira #polska